Czy fotografia ślubna jest wyjątkowa?
Czy zastanawialiście się kiedyś, co sprawia, że chwila staje się wyjątkowa? Według słownika “wyjątkowy” oznacza: “różniący się od innych obiektów tego samego rodzaju jakąś rzadką lub niezwykłą cechą”. Niezaprzeczalnie jest to poprawna definicja, ale co ona oznacza w kontekście fotografii ślubnej? Według oficjalnych danych statystycznych w Polsce każdego roku zawieranych jest około 100 000 małżeństw. To całkiem sporo, gdzie w tej liczbie jest miejsce na rzadkość, czy niezwykłość, które odróżniałyby jedno wydarzenie od 99 999 pozostałych? Czy Fotografia ślubna może być wyjątkowa?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta: Może, ale nie musi. Wszystko zależy od podejścia osoby fotografującej, nie tylko do samej fotografii, ale również do życia w całej jego katastrofalnie pięknej okazałości. Zacznijmy od tego, że fotografia składa się z formy oraz treści. W dużym uproszczeniu forma, to SPOSÓB, w jaki zostało wykonane zdjęcie, natomiast treść jest tym, CO zostało sfotografowane. Jeśli chodzi o formę, to mówi się, że jesteśmy skazani na repetycję tego, co zostało już kiedyś wymyślone. I wcale mnie to nie dziwi, kiedy przypomnę sobie, że na samego Instagrama codziennie wrzucanych jest miliony zdjęć, a same medium fotografia istnieje od blisko 200 lat.
Wniosek nasuwa się sam: forma fotografii nie jest tym, co sprawia, że zdjęcia stają się wyjątkowe. Niestety wielu fotografów bazując jedynie na formie, powiela schematy zapożyczone często z np. Instagrama i spłyca tym samym sens samej fotografii, przekształcając ją w co najwyżej estetycznie przyjemną wydmuszkę, która skazana jest na kaprysy aktualnej mody w świecie wizualnym. Zapewne już domyślacie się, dokąd zmierzam z tym wywodem. Tym najważniejszym elementem, który nadaje fotografii wyjątkowego charakteru, jest treść. Dobra treść jest ponadczasowa i nigdy nie wychodzi z mody. Dla mnie jako fotografa to właśnie treść jest tym, czego szukam, kiedy fotografuję. Staram się zawrzeć w moich fotografiach to, co niematerialne: emocje, relacje, klimat, napięcie, ruch. Według mnie to właśnie są te elementy, których aparat nie jest w stanie uchwycić sam z siebie i potrzebuje do tego osoby fotografującej. Trzymam się tej myśli kurczowo podczas pracy z Wami, dzięki czemu jestem przekonany, że fotografię, które wykonuję, to nie tylko piękne obrazki, ale taże pamiątki na całe życie, które przywołują wiele wspomnień.


Historia miłosna tej dwójki, to materiał na niezły film, a nasza wspólna pasja do podróżowania sprawiła, że z łatwością byliśmy w stanie się dogadać już na pierwszym spotkaniu podczas sesji narzeczeńskiej. Timothee przyleciał z Francji na Światowe Dni Młodzieży w 2016 roku do małej wioski na południu Polski, gdzie poznał Natalię. Nie skłamię, jeśli zdradzę Wam, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ciężko budować napięcie, kiedy znane jest zakończenie historii, które w formie wizualnej zobaczycie poniżej, ale wiedzcie, że uważam te fotografie za wyjątkowe i jestem przekonany, że takie są naprawdę. Zarówno Natalia, jak i Tim, to dwoje bardzo otwartych, pełnych empatii i szczerych ludzi, którzy są bardzo świadomi uczucia, które ich łączy. 


Polak, Francuz dwa bratanki…

Zastanawialiście się, jak może wyglądać Polsko-Francusko-Irlandzkie wesele? Takie mieszanki wybuchowe dają początek wielu ciekawym sytuacjom, które uwielbiam dokumentować. Wymiana tradycji i zwyczajów zawsze jest ciekawym kontekstem podczas wesela. Idealnym dopełnieniem było miejsce, w którym bawiliśmy się do białego rana.


Miejsce na wesele w plenerze i nie tylko: Dwór Słupia

             
W drugiej połowie XIX wieku majątek Kaszewicki posiadał kilku właścicieli, którzy nie dorównywali swoim poprzednikom pochodzeniem (m.in. Bonawentura Rudzki i Ludwik Feigin). Ich sukcesor, Edward Żakowski w 1923 roku odstąpił tutejsze posiadłości Zygmuntowi Witoldowi Wesołowskiemu herbu Korczak. Nowy właściciel postanowił wybudować sobie okazałą siedzibę, dwór w stylu polskim, około 1 kilometra od Kaszewic, w Słupi.  We dworze od 1949 roku znajdował się ośrodek kolonijny dla dzieci pracowników fabryki żarówek „Polarn” w Pabianicach. W latach 80-tych dworek należał do bełchatowskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Po zamknięciu popadał w ruinę i został całkowicie zdewastowany.
Stan obecny
Kilka lat temu Starostwo Powiatowe w Bełchatowie, które w 2003 r. przejęło obiekt od Skarbu Państwa, planowało remont dworku z przeznaczeniem na centrum konferencyjne hotel i kawiarnie. Na początku 2011r dwór kupił od skarbu państwa prywatny przedsiębiorca Zbigniew Firek. Dzięki jego inwestycjom i energii, zabytkowy dworek odzyskał urodę z czasów swej największej świetności
(źródło: www.dworslupia.pl)

Bliskość natury sprzyja ceremonii w plenerze, a wyjątkowa aura tego miejsca potrafi inspirować do fotografowania. Zobaczcie, jaki psikus nas spotkał podczas sesji portretowej, kiedy niespodziewane rozpłynęliśmy się w wieczornej mgle.

You may also like

Back to Top