Plener ślubny Anety i Michała to kolejny dowód na to, że kto rano wstaje, temu warun daje! Historia miejsca, które wybraliśmy też jest dość ciekawa (a przynajmniej mam taką nadzieję). Pierwotnie naszym celem były opuszczone szklarnie należące niegdyś do Tynieckiego Klasztoru, jednak po dojechaniu na miejsce okazało się, że w miejscu naszych szklarni operuje wielki buldożer, który równa z ziemią wszystko, co napotka na swojej drodze. Szybko nam się odwidział plener w tym miejscu i ruszyliśmy w miejsce, którego istnienie nie było do końca jasne. Aplikacja Google stwierdziła, że nieopodal jest jakiś punkt widokowy, więc stwierdziliśmy jednogłośnie, że wszystko lepsze od wściekłego buldożera.
Trafiliśmy w 10! Znaleźliśmy miejsce tak wspaniałe i nieznane, że sami nie mogliśmy uwierzyć w nasze szczęście. Zobaczcie sami: